Forum Opowiadania o Wszystkim
Opowiadnia o Wszystkim
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dzieciaki z Hollywood czesc I xD ZAPRASZAM :P

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Opowiadania o Wszystkim Strona Główna -> Opowiadania Wieloczęściowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pasisiek
Nowy pisarz



Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Czw 21:15, 16 Sie 2007    Temat postu: Dzieciaki z Hollywood czesc I xD ZAPRASZAM :P

A wiec zaczynam Kwadratowy opowiadanko raczej bardziej takie mlodziezowe o grupce nastolatkow z Los Angeles xD rozdzialy sa dlugie wiec rokladam je na czesci Jezyk mam nadzieje ze sie spodoba


ROZDZIAŁ I
Czy ona musiała przyjechać? CZ. I
-"Co sprawia, że zostajesz zauważony/a przez płeć przeciwną?" - przeczytała na głos Moony Baxter, najgorsza nauczycielka angielskiego w całym Los Angeles, zerkając znad swoich okularow połowek na stojące przed nią trzy dziewczyny; Aubrey Coldwell, Karen Smith i Samanthe Chabert - A więc to jest wasza praca? - zapytała surowym głosem, ktory u większości uczennic z Tric wywoływał gęsią skorke. Były jednak także uczennice, na ktorych ta nauczycielka i jej "negatywne wibracje" w ogole nie wywieraly wrażenia. Trzy z nich, stały właśnie przed nią. Były ponad to wszystko, wystarczyło zaledwie jedno słowo ich rodzicow, a pani Baxter już nigdy nie znalazła by pracy w Kalifornii.
Aubrey Coldwell była corką Danielle Coldwell, początkującej aktorki i Adama Coldwella, znanego w całym Kraju producenta filmowego, ktory właśnie pracował nad "Upstairs", najbardziej oczekiwanym serialem w USA.
Rodzice Karen Smith byli rownież znani. Ed Smith reżyserował teledyski gwiazd tylko najwiekszego formatu, a Amy Smith była utalentowaną organizatorką przyjęć. Tylko naprawde zamożni i bogaci ludzie mogli skorzystać z jej drogich usług.
Samantha Chabert natomiast pochodziła z rozbitej, ale rownież wpływowej rodziny. Jej ojciec, Jeff Chabert był reżyserem filmowym, a matka Juli żoną właściciela firmy "Ontkean", zajmującej się reklamą, Celeba van Holta, dziadka jej kolegi ze szkoły Wesa Stapleya.
Tak więc wracając do Moony Baxter... Dziewczyny doskonale wiedzialy, że raczej to ona powinna się ich bać, a nie na odwrot.
- Tak to jest właśnie ta nasza praca - potwierdziła Sam i zwrociła się teraz do koleżanek z klasy - Więc co według was należy zrobić, aby zostać zauważonym przez grugą płeć? - zapytała
W gorę powędrowała odrazu zadbana dłoń, z świeżym manicurem należąca do nikogo innego tylko Courtney Felton.
- To proste - zaczęła mowić zarozumiałym tonem, poprawiając swoje złote loki - Należy być olśniewająco piękną. Nawet zwykła dziewczyna może zostać zauważona. Szminka, odpowiednie okulary słoneczne i każda może zostać gwiazdą.
Aubrey zmieżyła ją wzrokiem. Jak ona nie nawidziła tych głupich, sztucznych cheeleaderek. Courtney była w dodatku ich kapitanem, wyśmienicie. Doskonale się nadawała na to stanowisko! Wkrotce jednak przestała myśleć o nienawiści jaką żywiła do Courtney, ponieważ rozmowa zaczęła się rozkręcać. Według Rubi Stevens, aby zostać zauważoną przez płeć przeciwną należało nosić buty na wysokim obcasie, bo wtedy nogi wydają się atrakcyjniejsze. En Fry natomiast obstawiła na biustonosz z efektem push up i czyste, błyszczące włosy. Według Shelly Post należy chodzić prosto, nie garbić się, ponieważ wyprostowana postawa sprawia, że wygląda się na bardziej pewną siebie i szczuplejszą, a Ariela Veber uznała, że chłopacy nie lubią smutnych dziewczyn, więc należy śmiać się z jego dowcipw i być na luzie.
- A według was co należy zrobić? - spytała Ariela Veber zwracając się do Karen, Sam i Aubrey. Pierwsza oczywiście odezwała się Samantha.
- Według mnie wyglądać korzystnie - zaczęła z uśmiechem, a kilka dziewczyn przygotowało sobie kartke i dlugopis, aby zanotować jej slowa.
Wkońcu Samantha Chabert była największą flirciarą w całym Hollywood - Chyba wiadomo, że chłopcy reagują wtedy, gdy ktoś pociąga ich fizycznie - zaśmiala się - Pozatym nawiązujcie kontakt wzrokowy i uśmiechajcie się.
- A według ciebie Karen? - spytała Misia Watherman. Karen była jej idolką, z niewiadomych powodow.
- Wedlug mnie... - zaczęła Karen bardzo się przy tym namyślając - Urosnąć osiem centymetrow - odpowiedziała wkońcu zadowolona.
-Taa... I czekać na cud - zachichotala Courtney cicho do swojej najlepszej przyjaciołki Prokonis Huun.
Wszystkich zdziwiła odpowiedź Karen. Jasne, nie była ona zbyt inteligentna, ale czasami pobijała samą siebie. Jak wysoka ona chciała być skoro juz mierzyla ponad 170cm?
- A według ciebie Aubrey? - spytała Courtney bardzo pewna siebie.
- Być niedostępną - odpowiedziała z udawaną uprzejmością - Utrzymywać dystans; chłopcy lubią zdobywać.
- Tak niby zdobyłaś Brendana? - Courtney zaśmiała się z ironią.
Aubrey czuła jak wszystko zaczyna się w niej gotować. Miała ochote zacząć krzyczeć, rzucić się na Courtney i wyrwać jej te zlote włosy....

CDN Kwadratowy

~~~~~~

Licze na jakies komentarzyki Jezyk bo nie wiem czy ktos to wogole czyta Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanilla
Moderator



Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sweet Home Alabama.

PostWysłany: Pią 11:19, 17 Sie 2007    Temat postu:

czyta, czyta.
np. ja.

zacznę może od tego do czego mam zastrzeżenia.
po pierwsze robisz błędy- ortograficzne jak i interpunkcyjne.
na następny raz pisz może w Wordzie, co? on ci poprawi wszystkie niedociągnięcia.

lubię w pierwszych częściach opowiadań lekką niewiadomą, tak jak było u ciebie- nie wiemy kiedy dzieje się akcja, a przede wszystkim gdzie.
mam nadzieje jednak, że w następnej części nam zdradzisz, prawda?
ta część była krótka, więc możesz sobie pozwolić na dodanie jeszcze troszkę więcej.

nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć ci, że nie było wcale najgorzej.
czekam na dalszy rozwój akcji, ponieważ szczerze mówiąc ten pierwszy rozdział nie przyciągnął mnie jakoś specjalnie.

pozdrawiam i życzę weny. Mruga
Vanilla.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pasisiek
Nowy pisarz



Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pią 21:12, 17 Sie 2007    Temat postu: Czy ona musiała przyjechać? CZ. II

Brendan Bennett był najgorętszym towarem w szkole dla chłopcow Riverside oraz chłopakiem Aubrey.
Jego rodzice byli wpływowi. Jason Bennett razem ze swoim starym przyjacielem Kevinem Omanem, był kierownikiem w firmie Endavor, ktra zajmowała się promowaniem najnowższych gwiazd. Tak naprawdę to właśnie przez Endavor "gwiazdki" stawały się prawdziwymi gwiazdami.
Natomiast Suzanne Bennett, można by powiedzieć, że była "bezrobotna", z wyboru. Nie szukała pracy bo nie musiała.
A wracając do Brendana.. on i Aubrey byli razem praktycznie odkąd ona zamieszkała w LA 2 lata temu. Powoli zaczynała go już męczyć, ze swoją obsesyjną zazdrością, ale nie zdecydował się z nią zerwać.
Gdy Aubrey już o mały włos nie rzuciłaby się na Courtney, w sali rozległ się dzwonek.
- Wreszcie.. - westchnęła. Już miala powyżej uszu tych rozmow. Powoli spakowała się razem z Karen i Samantha, a potem wspolnie wyszły z klasy.
- Jak ja nienawidze tej zdziry - powiedziała Aubrey, gdy szły korytarzem.
- Kogo? - zapytała Sam
- Courtney, a kogo innego?! Ona kocha się w Brendanie!
- Skąd wiesz? - spytała Karen, ale ta ją zignorowała.
- Też tak myśle, ale nie przejmuj się - mowiła Sam - O, sory, ale lecę! - uśmiechnęła się znacząco, po czym ucałowała obie przyjaciołki i odbiła w prawo.
Aubrey zatrzymała się i patrzyła za nią. Tak jak myślała, Samantha zostawiła je dla jakiegoś chłopaka. Tym razem był to Spencer Carter, ktorego obecność w szkole dla dziewczyn wcale nie była rzadna nowością. Dość często pojawiał się z Tric, żeby wyrywać pierwszoklasistki. Jednak Sam postanowiła jak widać uwolnić go od głupich małolat i przypomnieć co to znaczy duża dziewczynka. Jak dobrze jej pojdzie, to jutro rano obudzi się z nim w łozku.
- Cała Sam - zaśmiała się Aubrey. Razem z Karen wyszły ze szkoły i wsiadły do samochodu Aubrey, najdroższego na rynku Mercedesa SL 65 AMG. Wyjechały z parkingu i ruszyły w strone Hollywood Hills, gdzie mieszkały. Samochod Karen popsuł się, więc ostatnie kilka dnia Aubrey była zmuszona podwozić ją do szkoły i z powrotem.
Włączyla radio i w środkurozległy się pierwsze nuty piosenki Nelly Furtado "Say it right" Poglośniła radio.
- Idzieny dzisiaj wieczorem do Area? - spytała Karen
- Jasne - Aubrey uśmiechnęła się sztucznie - Wyciągne Brendana.
- Hmm.. Jeśli Brendan będzie to Wes też, no nie? - zapytala znowu
Aubrey wzruszyla ramionami.
- Nie wiem.
Wes Stapley był jednym z najlepszych kumpli Brendana. Karen byla w nim zakochana, nie obchodzil jej fakt, że on prędzej zostalby gejem niż by się z nią umwioł. Aubrey też to nie obchodziło, w ogole nic oprcz niej samej jej nie obchodzilo. Karen, jej "przyjaciołka", mogła być zakochana bez wzajemności w Wesie, a Samantha mogła robić z siebie prostytutke, co jej do tego? Ona miała swoje życie, tysiąckroć lepsze.
Chwile potem zatrzymała samochod i pozegnała się z Karen, i obserwowała kilka minut jak ta zmaga się z otwarciem wielkiej bramy, prowadzącej do okazałej posiadlości Smithow.
Długo się zastanawiając, wkońcu ruszyła i skierowala się w strone supermarketu. Ostrożnie zaparkowała samochod i weszla do środka, po swoj ulubiony jogurt. W kasie stała przed nią strasznie blada kobieta przy kości i rozmawiała w najlepsze z kasjerką. Aubrey popatrzyła z irytacją na kobieta w kasie.
- Halo ja się śpieszę! - chciała krzyknąć
Kasjerka była tak samo gruba jak jej "koleżanka" i kompletnie zaniedbana. W dodatku nazywała się MEL, co wynikało z wydruku na plakietce. Aubrey skrzywiła się. Takie imie nosiła jej znienawidzona kuzynka z Toronto, Melinda. Dawniej, kiedy jeszcze Aubrey tam mieszkała, były najlepszymi przyjaciołkami, ale David, wowczas obecny chłopak Aubrey, w ktorym byla nad życie zakochana, rzucił ją właśnie dla Mel. Ona jej go odbiła, zamierzała ją skrzywdzić od samego początku, Aubrey była tego pewna!
- No dalej ruszajcie się - powiedziała wściekle do zagadanych kobiet. Obie na nią spojrzały zdziwione i szybko się pożegnały. "MEL" skasowała jej jogurt i pięć minut potem Aubrey była juz w swoim samochodzie, a niecałe dwadzieścia minut poźniej chodziła do swojego domu. Gdy jej noga stanęła na pierwszym schodku, prowadzącym na gorę do jej pokoju, z salonu dobiegł głos jej matki, Danielle.
-Kochanie, pozwol tutaj!
Aubrey, choć niechętnie ruszyła w tamtą stronę. Jednak w progu odtazu się zatrzymała . Na kanapie siedziała jej matka oraz jej ciocia Emma Williams wraz ze swoim mężem Jonem i corką Melindą - jej znienawidzoną kuzynką....

~~~~~~
Mam nadzieje ze teraz berdziej sie spodoba Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Administrator



Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z pomidorówki

PostWysłany: Sob 9:44, 18 Sie 2007    Temat postu:

Fajne
Zanlazłam kilka błędów
Tyle nie wiem co napisać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pasisiek
Nowy pisarz



Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zakopane

PostWysłany: Pon 11:19, 20 Sie 2007    Temat postu: Rozdział II "Od moich znajomych i chlopaka won!" C

- O co tutaj chodzi? - zastanawiała się cicho Aubrey – Co oni tutaj robią?!
Weszła wolnym krokiem do salonu nie ukrywając zaskoczenia.
- Patrz kogo my tu mamy kochanie - powiedziała Danielle do córki
- Um miło was widzieć - głos Aubrey wręcz ociekał szczerością. Sama nie wiedziała jak ona to robiła.
- Ciebie też - uśmiechnęła się Emma Williams - Ale wyrosłaś, trudno cie poznać!
Aubrey tylko się uśmiechnęła nerwowo.
- Co tutaj robicie? - spytała uprzejmie - Przyjechaliście nas odwiedzić?
- Nie, nie - odpowiedziała za nich jej matka - Wyobraź sobie Aubrey, że ciocia z wujkiem kupili wille niedaleko. Tę po McKenzich, pamiętasz?
- Że co do cholery?!?! - miała ochote wykrzyknąć Aubrey - To niemożliwe - powtarzała sobie w głowie - Niemożliwe!
Popatrzyła na Melindę Siedziała sobie tak spokojnie na tej kanapie, z idealnymi blond, prostymi włosami do pasa, z idealnymi, uwodzicielskimi oczami, z idealnymi kościami policzkowymi i z idealną figurą.
- Pieprzyć tą calą jej idealność! - zaklnęła Aubrey do samej siebie.
Uśmiech Mel był tak szczery, że poprostu nie dało się go nie odwzajemnić... nawet Aubrey z trudem się powstrzymała.
- Weź Melindę do swojego pokoju, a my tutaj sobie porozmawiamy.. wy zresztą też macie pewnie o czym rozmawiać - powiedziała Danielle.
Aubrey popatrzyła na matke. Gdzie ona ma ją wziąść?? Do swojego pokoju?? Wykluczone!
- Aubrey? Co się z tobą dzieje? - Danielle popatrzyła na córke z irytacją - Dociera do ciebie coś?
- Taaa... przepraszam. Chodź Mel - Aubrey wciąż udawała uprzejmą.
Melinda wstała odrazu i z wielkim uśmiechem ruszyła za kuzynką. Widać było po niej, że naprawdę cieszy się z tego spotkania, widocznie nie dotarło do niej jeszcze, że nie są juz przyjaciółkami. Ale Aubrey zamierzała jej to zaraz uświadomić. Weszły schodami na górę, a później do pokoju. Gdy tylko drzwi się zamkły Aubrey przeszła do ataku.
- Na wstępie chce ci uświadomić, że nie jesteśmy z żadnym wypadku przyjaciółkami - powiedziała lodowatym tonem - Już bardziej wrogami. Nie mam zamiaru pokazywać ci miasta, ani zapoznawać z moimi znajomymi. Odemnie i moich przyjaciół masz się trzymać z daleka, rozumiesz?
- Nie rozumiem o co ci chodzi - Melinda wyglądała na zaskoczoną.
- O to, że jesteś zdzirą i masz trzymac łapy zdaleka od mojego chłopaka - wycedziła Aubrey.
Mimo, iż widać było, że Melinde poruszyły slowa wypowiedziane przez jej kuzynke, zaczęła się śmiać.
- Co cie tak niby śmieszy? - Aubrey była coraz bardziej wkurzona.
- Wow! To mnie zaskoczyłaś. Poprostu nie spodziewałam się, że dalej będziesz na mnie zła o Davida Maldena... Że niby rzucił cie przeze mnie. To troszke dziecinne. Mogłabyś wkońcu wydorośleć i zrozumieć... Nie miałam pojęcia, że on się we mnie buja - mówila Melinda wstając - I później z nim nie była. On był dla mnie tylko znajomym i jestem wściekła, że taka błaha rzecz popsuła naszą przyjaźń, ale zarazm wiem, że możemy to wspólnie naprawić - położyła dłoń na ramieniu Aubrey uśmiechając się lekko.
- Nie dotykaj mnie! - Aubrey odsunęła się odrazu.
- Świetnie. A więc masz zamiar całe życie mnie przez to nienawidzić?
- No wreszcie zaczynasz łapać - Aubrey popatrzyła na nią wściekle
- Wiesz co Aubri? Musisz nauczyć się wybaczać, bo inaczej na dobre ci to nie wyjdzie... - powiedziała Melinda odwracając się w strone drzwi.
- O mnie się nie martw. Aa i nie mów do mnie Aubri.. nienawidze tego - wycedziła przez zęby
Melinda wywróciła oczami i otworzyła drzwi, aby wyjść. Jednak przed nią stanęła właśnie Danielle Coldwell.
- O, wlaśnie przyszlam was poinformować, że wychodzimy - powiedziała
- Kto i gdzie? - spytala zdenerwowana Aubrey
- Ja i Emma.. I na kolacje bez was. Aubrey idziesz dzisiaj do jakiegoś klubu? - spytala corki
- Tak a co?
- Weźmiesz Melinde. Macie być rano - uśmiechnęła się wychodząc
Aubrey wymusiła uśmiech na twarzy.
- Wyśmienicie... - powiedziala cicho patrząc na Melinde.

C.D.N Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Opowiadania o Wszystkim Strona Główna -> Opowiadania Wieloczęściowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin